“Pierścienie władzy” są tak złe, że już nie mogą być zakwalifikowane nawet jako “guilty pleasure”. Pacyfistyczne orki, wzajemne fochy Elronda i Galadrieli i oczekiwany przez fandom Tom Bombadil, który okazuje się raczej jednym taktem niż całą piosenką to zaledwie czubek góry lodowej tego, co jest nie tak z najdroższym serialem Amazona. I doskonale to wydać w kłótniach o oglądalność – Jeff Bezos czaruje rzeczywistość, że jest większa, niż jest.